[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skały.
 Bumeton upraszcza to wszystko  powiedział Tod.
 Ale to nie jest lądowanie. To nie jest nic& Kosmonauta traktowany jest przez was jak
białkowa przesyłka.
 Przesadzasz.
 Ani trochę.
 A baza& Po co ci baza?  wtrącił się Epsi.  Przecież to, co przygotowaliśmy dla ciebie,
jest wygodniejsze. Znasz tu każdy kąt.
 Ale to jest klatka& klatka, rozumiecie?
 A czymże był twój kosmolot w próżni?
 Nigdy klatką. Mogłem nim sterować& mogłem wreszcie wyjść na zewnątrz i wystrzelić się w
Kosmos&
 Jeśli ci o to idzie, dorobimy tu wyjście. Będziesz mógł w skafandrze spacerować po
planecie& będziesz miał rakietkę do lotów zwiadowczych& Chcesz?
Larks nie odpowiedział. Patrzył w matowe ekrany dyspozytorni, a właściwie jej kopii, a potem
zapytał:
 Powiedzcie, co naprawdę chcecie ze mną zrobić?
 Zrobisz, co zechcesz, oczywiście w pewnych rozsądnych granicach.
 Do czego jestem wam potrzebny?
 Nie rozumiem&
 No wam, obcym istotom o odmiennej strukturze&
 Niestety, on nie wierzy, że jesteśmy ludzmi, Tod  powiedział Epsi.
 I nie wiem, czy zdołasz go przekonać. To będzie niewykonalne.
 Ależ to nic prostszego. Przyjdzcie do mnie. Słyszycie?
 Zobaczysz nas na ekranie  Epsi odezwał się pierwszy.  To jestem ja, Epsi.
Wielki ekran czołowy zapłonął i Larks zobaczył w nim wysokiego mężczyznę w dziwnym,
mieniącym się stroju, spacerującego wolno wzdłuż szpaleru palm. W dali, za żółtą plażą pieniło się
morze.
 Ależ& ależ to jest Ziemia.
 Tak, to jest Ziemia&
 Rozumiem, widziałem cię tam, na Ziemi, a teraz przyjdziesz tu, do dyspozytorni, zobaczę twoją
twarz i będę już wiedział, że jesteś człowiekiem, bo byłeś na Ziemi& Czy tak?
 Niezupełnie.
 Nie rozumiem.
 Nie przyjdę do ciebie do dyspozytorni ani teraz, ani jutro, nigdy. Nikt do ciebie nie przyjdzie.
 Dlaczego?
 Przypuszczam, że mi nie uwierzysz. Nie istnieje nic takiego, co mogłoby do ciebie przyjść.
 Nie& nie rozumiem& nic nie rozumiem& Ja& ja chyba już nie myślę sprawnie jak
człowiek& Ta anabioza& Nic nie rozumiem.
 Uspokój się. Spróbuję ci wytłumaczyć&
 Chwileczkę  przerwał Tod.  Miałeś jeszcze mnie zobaczyć w ekranie.
 To w tej chwili nieważne  Epsi nie pozwolił mu dokończyć.
 Dla mnie ważne, Epsi. On jest człowiekiem. Chciałbym, żeby ktoś powiedział, że mnie widział.
 Możesz się oglądać przy pomocy transinformatorów.
 To nie to samo, Epsi.
 Prześlij się do psychoanalizatorów. One przekonają cię, że istniejesz naprawdę&
 Ja nie wątpię, tylko&
 Nie przerywaj. Zajmujemy się teraz Larksem.
 Dlaczego on chce, żebym zobaczył ten telewizjogram właśnie z nim?  zapytał Larks.
 Nieważne. Chciałeś wiedzieć&
 Tak. Chcę wiedzieć.
Larks przeszedł do pulpitu sterującego i siadł w fotelu kosmogatora. Patrzył w ekran. Palmy się
skończyły i morze było coraz bliżej. Mężczyzna szedł wprost ku falom. U jego stóp biegło coś, co
Larks początkowo wziął za psa, lecz gdy przypatrzył się temu bliżej, zrozumiał, że jest to automat,
automat, jakiego nigdy jeszcze nie widział.
 A więc, Larks, mniej więcej w sto dwadzieścia lat po twoim odlocie, sprawdziliśmy to,
ludzkość zrealizowała techniczne przenoszenie się w czasie&
 W czym?
 W czasie, oczywiście w przeszłość. Można się było przenieść do dnia wczorajszego, miesiąc,
sto lat, tysiąc w przeszłość.
 Sądzicie, że jest to możliwe?
 W twoich czasach niewiele ludzi w to wierzyło. Ale dwieście lat potem rozpoczęły się podróże
w czasie. Natomiast z przestrzenią ludzkość radziła sobie gorzej. Prędkość światła ogranicza
możliwość eksploracji człowieka przy pomocy kosmolotów. Ponadto kosmonauta nie może sto lat
trwać w anabiozie. Tak więc sposób podróżowania, który ty stosujesz, nie miał wielkich perspektyw.
Jak pamiętasz, były nawet teorie dotyczące liczby gwiazd, które może zbadać człowiek ze względu na
maksymalny czas trwania anabiozy&
 Tak, oczywiście&
 To też zostało przezwyciężone. Ludzkość nauczyła się przesyłać potężne ilości informacji z
prędkością światła, w postaci wiązki fal elektromagnetycznych&
 I co z tego?
 Możliwości przesyłu informacji stały się wystarczające, by przesyłać w ten sposób całą
informację, jaka stanowi osobowość człowieka.
 Co& osobowość?
 Jest to technicznie trudne, ale możliwe. Tam, na Ziemi, ekstrahuje się informacje z mózgu
człowieka i wysyła się je w postaci wiązki fal elektromagnetycznych w Kosmos.
 I wtedy człowiek przestaje istnieć?  zapytał Larks.
Epsi nie odpowiedział. Larks bezmyślnie patrzył w ekran, w którym człowiek doszedł do twardej,
zmoczonej pianą fal warstwy piasku, odciskając w niej ślady swych stóp.
 Nie&  Epsi mówił jakby z wysiłkiem  nie przestaje istnieć. Wędruje w Kosmosie jako
niezmienna wiązka fal. To trwanie, w którym czas dla niego nie istnieje.
 Nie istnieje, aż fala dojdzie do transformatorii&  dodał Tod.
 Do czego?
 Stacji przetwarzającej. Jesteś na jednej z takich stacji.
 Tu zgrupowane są urządzenia, w których informacja może się przetwarzać. Urządzenia te
grupują całą informację, zapamiętują ją& i człowiek zaczyna myśleć. Jego osobowość
przechowywana jest w transformatorii tak długo, jak długo jest to potrzebne.
 Więc wy& wy jesteście osobowościami&
 Nie, Larks  Epsi powiedział to twardo my jesteśmy ludzmi, ludzmi  rozumiesz. A czy
sekwencje naszych doznań przewodzi białko, czy są to impulsy w sieci krystalicznej  to nie jest
istotne.
 Ale przecież was nie ma&
 I co z tego. Widzimy przez receptory automatów, sterujemy automatami, które wykonują każde
nasze polecenie, możemy badać planety, odkrywać nowe słońca, dotrzeć do najdalszych mgławic&
 Nie, to zbyt nieprawdopodobne. Nie wierzę wam. Zresztą, jeżeli nawet to jest prawdą  Larks
zawahał się przez moment  to co z tego?&
 Potem wracamy na Ziemię.  Odpowiedz Epsi była natychmiastowa.  Wracamy na Ziemię i
nasza osobowość jest modyfikowana informacją uzyskaną w Kosmosie, pamiętamy to wszystko,
cośmy widzieli& pamiętamy wyniki badań&
 I jeszcze nie powiedziałeś mu tego, co stanowi istotę naszych podróży, Epsi, nie powiedziałeś
mu o zgodności czasowej.
 Powiem mu o tym. Widzisz, Larks, taka eksploracja Kosmosu niewiele byłaby warta, gdybyśmy
wracali na Ziemię dziesiątki czy setki lat pózniej do innych, niezrozumiałych dla nas czasów, takich,
jakimi czasy naszej cywilizacji są dla ciebie.
 A jakież macie inne wyjście?
 Przesunięcie czasowe w przeszłość.
 Nie rozumiem.
 Wysyłamy najpierw transformatorie do wszystkich planet wokół układu słonecznego. Wysyłamy
przy pomocy zwykłych kosmolotów, ale kosmoloty te cofamy w czasie o tysiące lat, tak że stacje te
przemierzają Kosmos przed naszym urodzeniem, przez wieki całe, a potem czekają na nas na
wybranych planetach. Wtedy dopiero podróżujemy. Jeśli odległość jakiejś gwiazdy od Ziemi wynosi
dziesięć lat świetlnych, cofamy się w czasie o dwadzieścia lat, wypromieniowujemy się jako wiązka
fal ku tej gwiezdzie, przybywamy tam po dziesięciu latach, prowadzimy tam badania, dziesięć lat na
powrót i wracamy dokładnie w nasze czasy&
 W ten sposób można by prowadzić badania najdalszych mgławic. Ale ja wiem, że to
nieprawda& Nie oszukacie mnie.
 Oczywiście przesyłanie takie jest możliwe przy wykorzystaniu po drodze transformatorii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •