[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dzie się śmiał z niej. Ale nic z tego!
Wzięła ślimaka do ust, wolno przeżuła i połknęła.
80 CAROLE MORTIMER
Smakował czosnkowo. Jednak jej żołądek lekko się
zbuntował.
 Pyszne  powiedziała z przesadą, oczywiście
nieszczerze.
Luke uniósł brwi.
 Chcesz jeszcze kawałek?
 Nie, dziękuję  odparła sztywno i zwróciła się
do Rachel, która z rozbawieniem obserwowała ich
grę.  Przykro mi, że nie możemy popracować w ten
weekend. Ale przez tydzień zdążę przeczytać wszyst-
kie pamiętniki.
 Upewnij się, czy będziesz sama podczas lek-
tury  wtrącił Luke, przeżuwając swoje ślimaki.
 Mama opowiadała mi, że przeżywała bardzo
burzliwy okres, kiedy przyjechała do Hollywood.
Wolałbym, żeby nikt nie widział, że się rumie-
nisz.
 Nie ma obawy  odparowała.  Lubię czytać
w samotności. Już mówiłam Rachel, że cokolwiek
mi daje do przeczytania czy opowiada, wszystko
zachowuję w absolutnej tajemnicy.
Chociaż uwaga Luke a była żartobliwa, Leonie
miała wrażenie, że rozpoznała zawoalowane ostrze-
żenie i wątpliwość, czy ona potrafi zachować dys-
krecję.
 Aco potem?  zapytał, potwierdzając jej przy-
puszczenia.  Czy Rachel może polegać na... twojej
dyskrecji, jeśli przeczytasz lub odkryjesz coś, czego
nie będzie chciała zamieszczać w książce?
 Oczywiście  odparła chłodno. Nie miała już
ochoty kończyć niedojedzonego dania. Odłożyła nóż
SEKRET WIELKIEJ AKTORKI 81
i widelec. Spojrzała na niego poważnym wzrokiem.
 To jest książka Rachel. Ja jestem osobą, która
ma tylko zapisać puste strony.
 Ty...
 Kochanie, ufam Leonie całkowicie  wmie-
szała się Rachel.  Ateraz po prostu cieszmy się
dobrym jedzeniem.  Posłała synowi szeroki
uśmiech.
Leonie czuła, że nic, cokolwiek by powiedziała
matka czy ona sama, nie przekona Luke a. Nie miał
do niej zaufania. Tylko czas i napisana, skończona
biografia mogłyby go przekonać.
Trzy godziny pózniej Leonie żegnała się z Ra-
chel w hotelowym holu. Trzymała w ręce walizkę
pełną pamiętników.
 Obiecuję, że będę ich strzec  zapewniła,
wiedząc, że Luke stoi w pobliżu i bacznie je obser-
wuje.
Gdy ruszyła do drzwi, usłyszała obok jego głos:
 Odwiozę cię do domu.
 Przyjechałam tu własnym samochodem  od-
parła, sądząc, że zrozumie odmowę.
Wypiła tylko jeden kieliszek szampana na po-
czątku kolacji. Potem przez cały wieczór piła wodę
mineralną. Była pewna, że bystry scenarzysta na
pewno to zarejestrował.
 W takim razie odprowadzę cię do samochodu.
Jest prawie północ.
 Nie jestem Kopciuszkiem!  prychnęła.
 Aja nie jestem księciem z bajki  odparował.
82 CAROLE MORTIMER
Leonie odwróciła się w stronę Rachel, bo usły-
szała jakiś dziwny dzwięk. Zobaczyła, że aktorka
usiłuje powstrzymać śmiech. Bezskutecznie. Wy-
buchnęła perlistym śmiechem, musiała aż przytrzy-
mać się ściany, łzy popłynęły jej z oczu.
 Co ja takiego powiedziałem?  zapytał zdzi-
wiony Luke, widząc, że Leonie także się śmieje.
 Och, Luke!  Rachel ujęła w dłonie jego twarz.
 Jesteś fantastyczny!  Pocałowała go w oba po-
liczki.
 Ale na pewno nie jesteś księciem z bajki
 zachichotała Leonie.
 Nie, ale jest miłością mojego życia przez
ostatnie trzydzieści siedem lat  powiedziała Ra-
chel już poważnym tonem. Jej oczy jaśniały, gdy
z dumą patrzyła na syna.  Miałam wiele momen-
tów, kiedy myślałam, że bez niego nie dałabym
sobie rady.
Leonie poczuła się nagle jak intruz, zbędny świa-
dek tej intymnej sceny.
Luke patrzył na matkę uważnie.
 To uczucie jest odwzajemnione  powiedział.
Rachel patrzyła mu w oczy jeszcze kilka sekund,
po czym odsunęła się i uśmiechnęła szeroko. Znowu
była wielką aktorką, która błyszczała na ekranie od
ponad pięćdziesięciu lat.
 No to zmykajcie, dzieci. Niektórzy z nas
potrzebują snu. Zdjęcia do filmu zaczynają się za
trzy tygodnie. Telewizja tym razem dotrzymała
słowa.
 Jesteś zbyt piękna, żeby zagrać Elżbietę I  po-
SEKRET WIELKIEJ AKTORKI 83
wiedział Luke z uśmiechem.  Jej twarz na rycinach
przypomina mi tylną maskę autobusu. Zadzwonię
do ciebie jutro, dobrze?
 Tak  powiedziała ze śmiechem i odwróciła
się do Leonie.  %7łyczę miłego rodzinnego przyjęcia.
Dobranoc, kochanie  pożegnała się ciepło.
Leonie poszła z Lukiem do windy, po drodze bez
słowa wyjął jej walizkę z ręki. Nie mogła nic
wyczytać z jego twarzy.
Przed hotelem chciała, by oddał jej walizkę.
 Powiedziałem, że odprowadzę cię do samo-
chodu  wycedził.  Niezależność u kobiety jest
godna podziwu. Ale ośli upór to zupełnie coś in-
nego!
Leonie poczuła, że znowu ogarnia ją gniew.
Luke spojrzał na nią i żartobliwie uniósł brwi.
 Milczenie u kobiety też jest godne podziwu
 dodał i, widząc, że Leonie zamierza mu odpowie-
dzieć, dorzucił szybko:  Nawet jeśli nie trwa zbyt
długo.
Czy można było wygrać słowną bitwę z tym
człowiekiem? Próbowała odpowiadać ironią na iro-
nię, ignorować go, nie dać się sprowokować, ale
jakoś nigdy nie czuła się zwycięzcą żadnej z poty-
czek.
Nagle zdarzyło się coś, czego nie przewidziała
nawet w najczarniejszym scenariuszu. Może szła
zbyt szybko, może była to chwila nieuwagi... Nie-
spodziewanie potknęła się na wysokich obcasach,
straciła równowagę i... upadła na chodnik. Poczuła
ból w lewej kostce.
84 CAROLE MORTIMER
Luke już ją podnosił. Na pomoc przybiegł też boy
hotelowy, który widział wypadek.
 Wszystko w porządku!  zapewniła obu męż-
czyzn.  Naprawdę!
Ale wcale nie była tego taka pewna. Chociaż
odpychała ręce Luke a, w duchu była mu wdzięcz-
na, że trzymał ją mocno w talii, gdy chciała stanąć
o własnych siłach. Lewa noga zabolała jeszcze
bardziej, gdy próbowała na niej stać.
 Oprzyj się na mnie  powiedział.
 Co za pech!  wymamrotała z gniewem.
 Zamówię dla pani taksówkę  zaproponował
boy hotelowy.
 Mamy tu swój samochód  powiedział Luke,
patrząc na auto Leonie zaparkowane w pobliżu.
 Gdyby pan pomógł mi zanieść tam tę walizkę...
 Oczywiście, sir.
Luke z łatwością wziął Leonie na ręce.
Niósł ją lekko, jakby nic nie ważyła.
 Dziękuję  powiedział do boya, kiedy dotarli
do samochodu. Postawił Leonie i wziął od niej
kluczyki.  Ja poprowadzę  oznajmił zdecydowa-
nym tonem.
Leonie, opierając się o karoserię, popatrzyła na
niego z powątpiewaniem.
 Chyba się tam nie zmieścisz  oceniła.
 Opuścimy dach  odparł i otworzył drzwi auta.
 Miałem starszy model tego samochodu, kiedy
studiowałem. Zawsze opuszczałem dach. Było tro-
chę zimno, ale mieściłem się z głową.  Zerknął na
nią.  Wątpię, czy masz zamiar sama prowadzić...
SEKRET WIELKIEJ AKTORKI 85
Rzeczywiście. Wcale nie miała takiego zamiaru.
 Zawsze mogę zamówić taksówkę, zawiezie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •