[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Garrett uśmiechnął się.
- To nie rozmowa kwalifikacyjna, Shelby. Nie potrzebuję twojego życiorysu i referencji.
- To dobrze, bo nie mogłabym żadnych przedstawić. Zastanawiała się, czy ją słyszał, gdyż w żaden sposób nie
skomentował jej ostatniego wyznania. Delikatnie pieścił jej piersi, a potem czubkami palców wyrysował cieniutką
ścieżkę w dół równiny brzucha. Kiedy powędrował niżej, wstrzymała oddech.
- Chciałam powiedzieć, że... - Jej głos załamał się, gdy Garrett nie przerwał eksploracji.
- Wiem, kochanie, wiem. - Spokojnym, pewnym ruchem zakrył dłonią jej kobiecość. - Jestem pierwszy. - Patrzył na nią
z czułością i dumą. Nie sądził, że będzie to miało dla niego tak wielkie znaczenie. W żadnym z dotychczasowych
związków nie przejawiał zaborczych instynktów. W tym właśnie momencie postanowił, że pozostanie także jej jedynym
kochankiem.
- Proszę, możesz się śmiać. - Odwróciła wzrok. Potrzebowała czynów, nie słów. Ta wyniosła, uparta Shelby z
pewnością nie była oziębła. Jej namiętna, żarliwa reakcja na jego pocałunki była tego najlepszym dowodem. Musiała
jednak czuć się bezpieczna, by poddać się namiętności.
- Będę kochał się z tobą, Shelby - powiedział cicho. Znów spotkały się ich usta w długim pocałunku. Obejmowała go
mocno, chcąc być jak najbliżej, chcąc czuć go i pieścić. Miała wrażenie, że śni najbardziej erotyczny i romantyczny sen
swojego życia. Lecz to działo się naprawdę, Garrett był z nią naprawdę. Zaś to, co czuła, nie było jedynie fizycznym
pożądaniem.
Kochała go. Ta świadomość przeraziła ją. Shelby znieruchomiała i przez chwilę patrzyła na niego w pełnym zdumienia
milczeniu.
- Dobrze, kochanie. - Głos Garretta był pewny i spokojny. - Wiem, że to wszystko jest dla ciebie nowe, ale nie masz się
czego obawiać. - Zaraz potem jego usta znów wędrowały po jej piersiach, a język pieścił rytmicznie ich wrażliwe czubki.
Jęknęła cicho. Do tego świata logika i rozsądek nie miały wstępu.
Jednym ruchem Garrett zsunął z Shelby figi i z zachwytem poznawał cudowną krainę jej kobiecości. Rozsunęła uda.
Jej wilgotne, rozpalone ciało domagało się spełnienia. Wygięta w łuk, dotykała jego cudownie pulsującej, twardej
męskości.
- Garretcie, proszę! - zawołała, nie wiedząc dokładnie, o co błaga.
Drżącymi rękami zsunęła mu slipy. Jej oczy zasnuła mgła. %7łar pożądania Shelby dorównywał jego pragnieniu. Chciała
oglądać go, czuć, dotykać...
Garrett pomógł jej i teraz ona wędrowała po nieznanym terenie męskiego ciała. Bawiła się nim, urzeczona i ciekawa, aż
wreszcie Garrett nie mógł dłużej czekać.
- Chcę być w tobie - powiedział.
- Tak - szepnęła, przygotowując się, by go przyjąć. Zadrżała lekko, kiedy wypełnił ją sobą. Potem przez kilka chwil
leżeli bez ruchu, czekając, by Shelby przyzwyczaiła się do jego obecności. Gładził jej włosy i szeptał miłosne zaklęcia.
Powoli rozpoczęli miłosny rytuał. Shelby, wiedziona instynktem, owinęła Garretta nogami, kołysząc biodrami w rytm
jego pchnięć. Ich ruchy stawały się coraz gwałtowniejsze, żarliwsze, szalone. Uniósł ją wyżej, zanurzając się w cudownie
poddane mu ciało.
Zjednoczeni w miłosnym spazmie poszybowali w cudownej ekstazie spełnienia.
- Shelby - usłyszała cichy głos Garretta. Musiała zasnąć, gdyż ostatnią rzeczą, jaką pamiętała, był ciepły ciężar jego
ciała, okrywającego ją w słodkim, intymnym połączeniu. Teraz jednak Garrett leżał za nią, obejmując ją mocno.
Uśmiechnęła się, kiedy powitał ją pocałunkiem. Odpowiedziała natychmiast, całując go zaborczo i gwałtownie.
- Cieszę się, że przyszłaś mnie odwiedzić. - Jego usta wygięły się w pełnym zadowolenia uśmiechu. - Po fochach, jakie
stroiłaś rano, nie spodziewałem się, że to zrobisz. Co nie znaczy, oczywiście, że zamierzałem pozwolić ci na wykreślenie
mnie ze swojego życia.
- Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz: nie stroję fochów - poinformowała Garretta Shelby, gładząc delikatnie jego podbródek.
- Mogę czegoś nie aprobować, ale nigdy w życiu nie stroiłam fochów.
- Rozumiem. - Splótł ręce na jej karku i przyciągnął Shelby bliżej, by pocałować ją długo i czule.
Znacznie pózniej tego popołudnia, kiedy leżeli nasyceni po zmysłowej uczcie, Shelby przypomniała sobie wreszcie cel
swojej wizyty. Usiadła raptownie.
- Wielkie nieba, folder! Nie pamiętam, gdzie się podział! [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •