[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dwiema osobami.
Dostała nowe wspaniałe, wprost bajkowe stroje, które najwidoczniej wybierała dla niej
obdarzona doskonałym smakiem Vinga.
- Czy mogę je przymierzyć? - zapytała rozpromieniona, na moment bowiem zapomniała o
złym głosie, któremu tak chętnie się podporządkowywała.
- Pózniej - odparł Heike. - Najpierw chciałem przez chwilę z tobą porozmawiać.
62
Ołowiana gradowa chmura znów zawisła nad jej głową. Nie mogła jednak odmówić wujowi.
Heike dopytywał się o jej życie, a ona starała się odpowiadać beztrosko, dużo się śmiała,
choć w duchu gotowała się ze złości.
Nie zagłusz mi melodii swoimi słowami!
Zorientowała się, że zaczyna odpowiadać z roztargnieniem. Z początku zręcznie unikała
opowieści o ciemnych stronach swego życia, bo sama zdawała sobie sprawę, że na jej
sumieniu ciąży wiele postępków, których w żadnym razie nie da się nazwać przykładnym,
salonowym zachowaniem. Tula jednak straciła kontrolę nad tym, co mówi, czuła się do cna
wyczerpana, usiłując wsłuchiwać się w dzwięki, które powoli zaczynały rozpływać się w
pamięci.
I wtedy Heike pochylił się i ujął jej dłonie.
- Kochana Tulo... czy masz jakieś kłopoty?
Wzięła się w garść.
- Ja? Nie. %7ładnych.
Te słowa wcale go nie uspokoiły. Na twarzy wuja malowała się surowość.
- Owszem, Tulo. Zetknęłaś się z czymś, nad czym nie potrafisz zapanować. Co to takiego?
- Nie rozumiem, o co chodzi, wuju Heike?
- Kochana Tulo - wtrąciła się Vinga, która do tej pory siedziała spokojnie i w milczeniu
czekała na rozwój wydarzeń. - Przed Heikem nic nie zdołasz ukryć. Znalazłaś się na
śmiertelnie niebezpiecznej drodze. Wytłumacz nam wszystko!
Ach, ileż kosztowało ją zaprezentowanie nic nie rozumiejącego dziecięcego spojrzenia.
- Nic takiego nie odczuwam, nie pojmuję, o czym mówicie. Może trochę jestem
wyprowadzona z równowagi, to prawda, ale tak dzieje się chyba ze wszystkimi dziećmi w
moim wieku?
- Słusznie mówisz - rzekł Heike. - Ale ta sprawa jest poważniejsza. Tulo, słyszałaś o
mandragorze?
- O alraunie Ludzi Lodu? Gdzie ona jest?
- Jest tutaj. W tym pokoju. Mam ją na szyi. Zawsze ostrzega mnie, kiedy zle się dzieje. I
wiesz, Tulo, teraz jest bardzo zaniepokojona. Wije się jak w konwulsjach, mówiąc mi tym
samym, że jest tu coś, czego żadną miarą nie może znieść. Ty wiesz, co to jest, prawda?
63
Tuli udało się wycisnąć z oczu kilka łez.
- Nic nie rozumiem - odrzekła zduszonym od płaczu głosem. - Niczego nie pojmuję.
Heike siedział po przeciwnej stronie stołu. Teraz podniósł się i podszedł bliżej. Tula
błyskawicznie wyjęła flet z kieszeni i, trzymając rękę za plecami, wsunęła instrument do
skrzyni z drewnem, stojącej przy kaflowym piecu. Uczyniła to odruchowo, nie do końca
świadoma, co robi.
Heike i Vinga dojrzeli jej gwałtowne ruchy, ale było to takie szybkie, a w dodatku odbyło się
pod stołem, że nie zorientowali się, co zrobiła.
- Wstań, Tulo - polecił dziewczynie Heike, nadal przyjaznie, choć w jego żółtych oczach
pojawił się teraz błysk zdecydowania.
%7łółte oczy? Gdzie ona je ostatnio widziała?
Sprawiły, że zapomniała melodię...
Nie miała czasu na dalsze myślenie. Vinga delikatnie pociągnęła ją ku sobie.
- Zrozum, Tulo - rzekła łagodnie. - Heike jest przekonany, że znalazłaś się pod wpływem
czyjejś woli. I wie także, czyjej.
Tula w desperacji przenosiła wzrok z jednej osoby na drugą.
- Ale... ale ja nadal nie rozumiem, o czym wy mówicie!
- Czy naprawdę chcesz, bym ci powiedział, kto odpowiada za twoje niezwykłe
zachowanie? - zapytał Heike spokojnie.
- Nie! - jęknęła Tula, zanim zdążył dokończyć. - To znaczy, chciałam powiedzieć, że wcale
nie zachowuję się dziwnie, jestem całkiem normalna...
Heike udawał, że w ogóle nie słyszał jej wybuchu.
- Pytaniem pozostaje tylko, w jaki sposób znalazłaś się pod takim wpływem. Co się
wydarzyło?
Zdjął z szyi mandragorę. Tula ujrzała ją po raz pierwszy w życiu. Musiała natychmiast
spuścić oczy, by nie zdradzić się ich wyrazem. %7ładen z dotkniętych nigdy nie zdołał ukryć
swego niezwykłego stosunku do mandragory Ludzi Lodu. Stanowiła ona dla nich symbol
mocy i władzy, którą zawsze i wszędzie starali się posiąść.
64
Sytuacja Tuli była jednak nieco inna. Jako dotknięta pragnęła oczywiście zdobyć
mandragorę, ale opętana siłą woli innego stworzenia brzydziła się nią jednocześnie jak
zarazą.
W żołądku wszystko jej się przewracało, nie mogła patrzeć na magiczny korzeń. Ktoś
bardzo się rozgniewał!
- Spójrz, Tulo - rozległ się niski, przyjemny głos Heikego. - Widzisz, jak ona się porusza?
Zwijają się cienkie resztki korzonków. Musi być tutaj coś, co bardzo jej przeszkadza.
To w pełni odwzajemnione uczucie, pomyślała Tula z goryczą. Miała wrażenie, że dwie
potężne moce wydzierają ją sobie z rąk. Ona sama nie miała przy tym nic do powiedzenia,
choć przecież należała do dotkniętych i potrafiła odprawiać najbardziej fantastyczne czary!
Została jednak zredukowana do zera, stała się jedynie zabawką, szmacianą kukiełką, którą
dwie siły mogły rozerwać na kawałki.
Heike gwałtownym ruchem przysunął jej mandragorę do twarzy. Tula cofnęła się
instynktownie, ale korzeń nie zareagował w bardziej gwałtowny sposób.
Heike bezradnie pokręcił głową.
- Kochana Tulo - odezwała się Vinga. - Przed chwilą coś zrobiłaś.
- Ja coś zrobiłam? Co takiego?
- Wykonałaś jakiś ruch za plecami.
Do czorta, a więc zauważyli? No cóż, chyba nie warto się zapierać, jeszcze sami zaczęliby
szukać.
- Ach, to! Zorientowałam się nagle, że siedzę na kawałku drewnianej szczapy, z którego
usiłowałam wystrugać flet, ale do niczego się nie nadawał. Wrzuciłam go więc do skrzyni z
drewnem. Nic więcej nie zrobiłam.
Czy zdoła ich zwieść tym beztroskim, dziecinnym śmiechem? Nie była wcale taka pewna.
Ależ tak, udało się, Heike w zamyśleniu pokiwał głową.
Znów mogła się rozluznić.
Doskonale, moja droga! rozległ się głos w jej wnętrzu. Jestem z ciebie bardzo zadowolony.
Jak wspaniale czuć wsparcie, mieć świadomość, że ktoś stoi u jej boku! Chociaż w
przypływie rozpaczy zapragnęła na moment, by to właśnie Heike i Vinga byli jej
sprzymierzeńcami. Moc, która stała za nią, przerażała ją i deprymowała.
65
Pokonamy ich, Tulo, jesteś moją sojuszniczką i za to czeka cię nagroda!
Znów poczuła się spokojna. Spokojna i silna. Mogła odetchnąć.
W następnej jednak sekundzie Vinga wystraszyła ją niemal do szaleństwa.
- W tym pokoju panuje tak naładowana atmosfera... To nawet coś więcej niż atmosfera -
stwierdziła. - Daje się prawie wyczuć odór siarki!
- Nie, nie mieszajmy w to diabła - stanowczo zaprotestował Heike. - I tak jest już całkiem zle.
Zaczął krążyć po pokoju, nie wypuszczając mandragory z dłoni.
- Tulo, odpowiedz mi szczerze! Czy coś ukryłaś tutaj, w tej izbie? Jakąś czarodziejską
formułę lub coś podobnego?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona Główna
- Zeydler Zborowski Zygmunt DĹźem z czarnych porzeczek
- Kurtz Sylvie Czarny mnich
- Ĺw. Tomasz z Akwinu 25. Suma Teologiczna Tom XXV
- czarny gerard may k.
- Dussler Barbara AnioĹy naprawdÄ istniejÄ
- Arabic_ebook_ _25_success_stories
- Cartland Barbara Niegrzeczny anioĹek
- 228. Browning Dixie ZĹamane skrzydĹa
- Trafna diagnoza
- Christie Agatha Dziesieciu murzynkow
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spaniele.keep.pl