[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obejrzała. Obraz okazał się zupełnie taki, jak sobie zaplanował  to było praktycznie
niemożliwe  ale dość bliski jego początkowej koncepcji. Jednakże malarz był
zadowolony ze swego dzieła.
Tym razem Jane nie prawiła mu komplementów. Zarumieniła się i rozchyliła
wargi. Spojrzała na Alana, a on zobaczył w jej oczach to, co pragnął w nich ujrzeć.
Jane wiedziała.
Alan poczuł się jak uskrzydlony. A więc pokazał Jane, co potrafi!
Skończywszy z obrazem Alan znów zaczął się interesować najbliższym
otoczeniem.
Winnie bardzo skorzystała na dwutygodniowym pobycie nad morzem, ale jej
garderoba wydała mu się dość zniszczona. Zwrócił na to uwagę Isobel.
 Alanie, ty, który nigdy nie zwracasz uwagi na takie rzeczy! A ja lubię dzieci
skromnie ubrane. Nie cierpię, kiedy się je stroi.
 Jest różnica pomiędzy prostotą a łatami i cerami.
Isobel niczego już nie powiedziała, tylko kupiła Winnie nową sukienkę.
Dwa dni pózniej Alan zajął się obliczaniem podatków. Otworzył książeczkę
czekową i właśnie szperał w szufladach Isobel w poszukiwaniu jej książeczki, kiedy
do pokoju tanecznym krokiem wbiegła Winnie ze zniszczoną lalką w ramionach.
 Tato, powiem ci zagadkę.  Otoczone bielutką ścianą, za zasłonką jak z
jedwabnej piany, zatopione w krystalicznej wodzie, złote jabłko o wielkiej urodzie .
Zgadnij, co to?
 Twoja matka  odparł Alan bez namysłu. Wciąż przetrząsał szufladę.
 Tato!  roześmiała się Winnie.  To jajko. Dlaczego myślałeś, że to mama?
Alan uśmiechnął się.
 Nieuważnie słuchałem tego, co mówiłaś. Twoje słowa jakoś skojarzyły mi się z
mamą.
Biała ściana, zasłona, kryształ, złote jabłko. To rzeczywiście kojarzyło mu się z
Isobel. Dziwne bywają słowa.
Znalazł książeczkę czekową Isobel i poprosił Winnie, żeby zostawiła go samego.
Dziesięć minut pózniej wzdrygnął się, słysząc ostro wypowiedziane swoje imię.
 Alanie!
 Witaj, Isobel, nie słyszałem, jak wchodziłaś. Chodz tu, nie mogę się
zorientować w niektórych twoich wpisach.
 Jakim prawem zaglądasz do mojej książeczki czekowej?
Spojrzał na nią ze zdumieniem. Była zła. Nigdy przedtem nie widział jej tak
rozgniewanej.
 Nie miałem pojęcia, że tego sobie nie życzysz.
 Nie życzę sobie tego i to bardzo. Nie masz prawa grzebać w moich rzeczach.
Alan także się zdenerwował.
 Ogromnie cię przepraszam. Ale skoro już się stało, chciałbym, żebyś mi co
nieco wyjaśniła. Widzę tu wpłatę prawie pięciuset funtów na twoje konto w tym roku
i nie potrafię sobie tego wytłumaczyć. Skąd się wzięła ta suma?
Isobel opanowała się i usiadła w fotelu.
 Nie bądz taki poważny, Alanie  zawołała.  To nie są pieniądze nielegalne
albo nieuczciwie zarobione.
 Ale skąd się wzięły?
 Od pewnej kobiety. Twojej przyjaciółki. Nie należą do mnie, ale do Winnie.
 Do Winnie? Czy to znaczy, że pochodzą od Jane?
Isobel skinęła głową.
 Ona uwielbia naszą małą, jest gotowa wszystko dla niej zrobić.
 No dobrze, ale w takim razie suma ta powinna być zainwestowana w Winnie.
 Och, nie, przeznaczam ją na bieżące wydatki. Na odzież i temu podobne rzeczy.
Alan milczał. Pomyślał o połatanych i pocerowanych sukienkach córki.
 Poza tym przekroczyłaś swój rachunek w banku.
 Co ty mówisz? To cała ja.
 No dobrze, ale te pięćset&
 Mój drogi Alanie, wydałam je na potrzeby Winnie w sposób, jaki uznałam za
słuszny. Zapewniam cię, że Jane jest bardzo zadowolona.
Alan natomiast nie był zadowolony. Jednak spokój Isobel okazał się tak
przekonywający, że nie odezwał się więcej. Wiedział zresztą, że jego żona dość
lekkomyślnie traktuje pieniądze. Na pewno nie wydała ich na siebie. Tego dnia
nadszedł pocztą potwierdzony rachunek ze sklepu odzieżowego na Hannover Square,
przez pomyłkę zaadresowany na pana Everarda. Podał go żonie bez słowa. Przejrzała
go, uśmiechnęła się i powiedziała:
 Mój ty nieboraku. Zrozum, że kobieta musi być jako tako ubrana.
Nazajutrz Alan poszedł do Jane.
Jane jak zwykle była irytująca i małomówna. Prosiła, żeby się nie przejmował.
Winnie jest jej chrześniaczką. Kobiety rozumieją te rzeczy. Mężczyzni nie mają o
nich zielonego pojęcia. Wcale sobie nie życzyła, żeby Winnie kupowano sukienki za
całe pięćset funtów. Alan powinien pozostawić te sprawy jej i Isobel. One się
doskonale ze sobą porozumiewają.
Alan wyszedł poirytowany. Zdawał sobie sprawę, że udało się jej wykręcić od
rozmowy, o którą mu chodziło. Chciał ją zapytać:  Czy Isobel prosiła cię o pieniądze
dla Winnie? . Nie zrobił tego, gdyż bał się, że Jane nie potrafi go dostatecznie dobrze
okłamać.
Jednak martwił się. Jane nie należała do osób zamożnych. Dobrze o tym wiedział.
Nie wolno jej było wykorzystywać. Postanowił rozmówić się z żoną. Isobel
zachowała spokój i była bardzo przekonywająca. Zapewniła męża, że nie pozwala
Jane wydawać na Winnie więcej, niż ją na to stać.
Miesiąc pózniej Jane umarła.
Zachorowała na grypę, która przerodziła się w zapalenie płuc. Na wykonawcę
swojego testamentu Jane wyznaczyła Alana. Cały majątek zapisała Winnie. Dużo tego
nie było. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •