[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Albo chciał ją czegoś nauczyć. Pożądania. Namiętności. Pasji. Emocji. Każdego rodzaju emocji.
Cóż, przez ostatnich dziesięć lat Mary sama nauczyła się być lojalną, honorową i uczciwą, a emocji nikt
jej nie musiał uczyć. Była również Ginewrą Fairchild, a Ginewra przeżywała emocje w sposób, jakiego
zimny, władczy Sebastian nigdy nie pojmie.
W tej chwili emocje aż się w niej kotłowały. Frustracja z powodu nieodnalezienia złodzieja pamiętnika.
Wzgarda dla lana z powodu jego zuchwałej pewności, że może ją potraktować jako substytut, gdy nie
udała mu się romantyczna schadzka. I furia na Sebastiana ... bo był Sebastianem.
- Panno FairchiId! - JiII machała do niej jak szalona zza uchylonych drzwi.
Mary podeszła do niej.
- Czy to jest moja sypialnia?
- Tak. Muszę pani powiedzieć ... - Jill wskazała palcem na wnętrze, lecz gdy spojrzała na Mary, wytrzesz-
czyła oczy. - Panno FairchiId, co się pani stało?
- O co ci chodzi?
- Ma pani rozpuszczone włosy. Pani suknia jest w nieładzie. - Jill dotknęła guzika, który spadł i potoczył
się po podłodze. Teraz ona mówiła jak starsza siostra. - Pani usta ... są spuchnięte! - Położyła dłonie na
biodrach. - Jakiś mężczyzna próbował wymusić pani względy, prawda? Mówiłam, żeby pani nie chodziła
sama korytarzami. To nie jest bezpieczne dla dziedziczki.
Mary zatrzęsła się z irytacji. Nie powinna gniewać się na JilI, bo dziewczyna chciała dobrze, lecz w tej
chwili nie miała nastroju do usprawiedliwiania jej wad.
- To była pomyłka. Teraz posłuchaj. Chcę, żebyś poszła do kuchni i poprosiła o bulion dla pana lana. - Pan
Ian to zrobił? - Głos JiII stał się piskliwy i oskarżający.
- Cicho! - Mary rozejrzała się po korytarzu. Nie zobaczyła nikogo, a wolała, by ten incydent pozostał
sekretem. Nic dobrego nie przyjdzie, jeśli Sebas ... Mary wstrzymała się.
Dlaczego miałaby dbać o to, co pomyśli Sebastian?
Nie dbała, lecz wciąż ... nic dobrego nie przyjdzie, jeśli wieść o napaści lana wyjdzie na jaw. Niektórzy
mężczyzni, szczególnie ci, którzy nie kryją pogardy wobec Fairchiidów, mogliby stać się podejrzliwi.
- Pan Ian jest chory - powiedziała cicho Mary. Niedługo wyzdrowieje i znów będziemy dobrymi
przyjaciółmi, lecz dopóki ... - wzięła głęboki oddech. - Pan Ian jest czarującym człowiekiem, choć teraz po
prostu troszkę oszołomionym. I chorym. Jestem pewna, że jest chory. Potrzebuje tego bulionu.
Jill nie ruszała się. Stała i coś szeptała bezgłośnie, więc Mary rozkazała jej gestem.
- Idz. Zrób, co ci kazałam.
Mary otworzyła drzwi do sypialni i usłyszała, że Jill szczęka zębami.
- Ale panno Fairchiid, ja muszę pani coś powiedzieć ...
Mary weszła do środka i zatrzasnęła za sobą drzwi.
Odwróciła się, lecz nie musiała słyszeć tego głębokiego głosu ani widzieć postawnej sylwetki, żeby wie-
dzieć, że Sebastian stał w pokoju. Ramiona miał założone na piersi.
- Chciała ci powiedzieć, że czekam na ciebie. A ja chciałem ci powiedzieć ... - Podszedł bliżej i dotknął
pasma jej rozpuszczonych włosów. - Ze bez wątpienia jesteś najbardziej zdradliwym Fairchiidem, jaki się
kiedykolwiek narodził.
ROZDZIAA 17
Mary miała bardzo ciężki poranek. Nazwano ją morderczynią i szantażowano. Jej plan wykrycia złodzieja
pamiętnika spalił na panewce z powodu nadmiaru podejrzanych. yle się z nią obszedł jedyny kuzyn, którego
bardzo szanowała. A teraz kipiący złością i oskarżycielski Sebastian oparł się o drzwi jej sypialni, patrząc na
nią, jakby była plugawym robactwem.
Jednak ona, skoro tak czujnie zachowywała spokój wobec bezczelnycb służących i nachalnych
szlachciców, pozostanie spokojna także teraz.
- Co robisz w mojej sypialni? - Jej głos był bardziej donośny, niż zamierzała, odetchnęła więc kilka razy
głęboko, żeby się uspokoić.
- Przyszedłem, żeby powiedzieć, że ufam ci wystarczająco, by ci pozwolić otworzyć sejf. - Sebastian
zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ gorzko. - A tymczasem odkryÅ‚em, że twój wuj Leslie miaÅ‚ racjÄ™·
Nie pytała, co Sebastian ma na myśli. Nie musiała. Cokolwiek powiedział wuj Leslie, było to
oszczerstwo.
- Jesteś głupcem.
Zadrżał, jakby go trafiła pociskiem, i natychmiast się otrząsnął.
_ Jestem głupcem. Patrzyłem na mężczyzn krążących wokół ciebie i cieszyłem się z tego, że ich nie za-
chęcasz. Zastanawiałem się nad twoim uczuciem do kuzyna i wmawiałem sobie, że jest ono czyste. Tego
ranka Mary zostawiła klucz w zamku, Sebastian przekręcił go z ceremoniałem magika, który czyni świat
niewidzialnym. - Lecz nawet gÅ‚upcy wiedzÄ…, jak znalezć zemstÄ™·
Podszedł do niej, a Mary spostrzegła, że bezwiednie podniosła zaciśnięte pięści na wysokość talii.
Starała się je rozprostować. Nie mogła.
Jak długo już ten mężczyzna ją osacza? Od tamtego momentu, gdy widział ją z krwią na dłoniach, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •