[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Urwała, żeby się, zastanowić nad tymi dwoma braćmi, i chyba sprecyzowała punkt, w
którym rozeszły się ich drogi.
- Czy brat myśli - spytała z powątpiewaniem - że małe dzieci wiedzą, kiedy uważa się
je za gorsze? Ja myślę, że Meriet wcześnie się o tym dowiedział. Nawet wyglądem się różnił,
lecz nie to było najważniejsze. Sądzę, że on zawsze postępował na przekór, bez względu na
to, czego oni od niego chcieli. Jeśli ojciec powiedział białe, to Meriet powiedział czarne;
ilekroć próbowali zmusić go do czegoś, zapierał się ze wszystkich sił. Nie potrafił się zle
uczyć, ponieważ był inteligentny i ciekaw świata, tak więc nauczył się czytać i pisać. Kiedy
jednak zorientował się, że chcą z niego zrobić klerka, natychmiast zaczął przebywać w
nieciekawym towarzystwie i kpił sobie ze swego ojca na różne sposoby. Przy tym zawsze był
zazdrosny o Nigela dodała dziewczyna w zamyśleniu - jednak mimo wszystko uwielbiał go.
Drażnił go celowo, ponieważ wiedział, że to przez niego jest mniej kochany, i bardzo z tego
powodu cierpiał, a jednak nie potrafił znienawidzić Nigela za to, że był darzony mniejszym
uczuciem. Zresztą czyż byłoby to możliwe, skoro on sam kochał go tak mocno?
- A Nigel odpłaca mu tym samym? - spytał Cadfael, przypominając sobie
zaniepokojoną twarz starszego brata.
Oluk, Nigel także darzy go uczuciem. Zawsze go bronił. Wicie ruzy uchronił go od
kary. Zawsze trzymał jego stronę, cokolwiek oni zbroili podczas wspólnej zabawy.
- Oni? - spytał Cadfael. - A nie  my ?
Isouda wypluła przeżute zdzbło jesiennej trawy i odwróciła się do niego zdziwiona i
uśmiechnięta.
- Ja jestem najmłodsza, młodsza o trzy lata od Merieta, zawsze byłam dzieckiem,
plątałam się gdzieś z tyłu. Przez pewien czas, w każdym razie. Ale za to niewiele uszło mojej
uwagi. Czy brat zna resztę? Tych dwóch chłopców, których dzieli sześć lat, i dwoje
młodszych Linde ów, między nimi. No i wreszcie ja, która pojawiłam się dość pózno, i
dlatego byłam dla nich za młoda. Brat widział Roswithę. A czy spotkał brat Janyna?
- Spotkałem go - odparł Cadfael - jadąc tutaj. Pokazał mi drogę.
- Oni są blizniętami. Czy brat spodziewałby się tego? Choć moim zdaniem on posiadł
zalety, które były przeznaczone dla nich obojga. Ona jest mądra w jednym - stwierdziła
rzeczowo Isouda. - Wie, jak przyciągnąć mężczyzn do siebie i usidlać ich. Przecież czekała na
to, żeby brat się odwrócił i spojrzał na nią, a wtedy odpłaciłaby bratu jednym szybkim
spojrzeniem. Teraz brat pewno sobie pomyślał, że jestem tylko głupią dziewczyną, zazdrosną
o inną, znacznie ode mnie ładniejszą - wyznała zażenowana i roześmiała się, widząc, że go to
zaskoczyło.
- Pewno, że chciałabym być piękna, czemu nie? Ale ja nie zazdroszczę Roswicie.
Mimo naszych licznych sprzeczek, wszyscy tutaj jesteśmy sobie bardzo bliscy. Naprawdę
bardzo bliscy! Przecież te wszystkie lata coś znaczą!
- Wydaje mi się - rzekł Cadfael - że właśnie ty najlepiej znasz tego młodzieńca.
Powiedz mi zatem, jeśli możesz, dlaczego on w ogóle postanowił wstąpić do klasztoru?
Dobrze wiem, jak bardzo obstaje przy tym zamiarze, lecz nie mam pojęcia, dlaczego? Czy ty
jesteś mądrzejsza w tej materii?
Nie była. Gwałtownie potrząsnęła głową.
- To przeczy wszystkiemu, co o nim wiem.
- Powiedz mi zatem to, co pamiętasz z tego okresu, kiedy podjął tę decyzję. A zacznij
- dodał Cadfael - od wizyty w Aspley wysłannika biskupa, owego Piotra Clemence a. Wiesz
dobrze, zresztą wszystkim jest to wiadome, że ten człowiek nigdy nie dotarł do miejsca swego
następnego noclegu. I że od tej pory nikt go nie widział.
Gwałtownie odwróciła głowę i spojrzała na niego.
- A jego konia odnaleziono, jak ludzie powiadają, w pobliżu granicy z Cheshire.
Czyżby brat sądził, że ta zachcianka Merieta ma z tym coś wspólnego? Jakim cudem? A
jednak... - Szybka i logiczna, natychmiast zaczęła przytaczać fakty: - On nocował w Aspley
ósmego września. Nie było w tym nic dziwnego ani godnego uwagi. Przyjechał bardzo
wczesnym wieczorem. Wuj Leoric wyszedł, żeby go powitać, ja zabrałam do domu jego
pelerynę i poleciłam dziewczynom służebnym, żeby przygotowały dla niego łóżko, a Meriet
zaopiekował się jego koniem. On szybko zawiera przyjazń z każdym koniem. Przyjęliśmy
tego gościa bardzo serdecznie. Kiedy poszłam spać, oni zostali w holu przy muzyce.
Następnego dnia zjadł śniadanie, a potem wuj Leoric i Fremund oraz dwaj stajenni
odprowadzili go spory kawałek.
- Jaki on był, ten klerk?
Uśmiechnęła się, ni to z pobłażaniem, ni to z łagodną pogardą.
- Bardzo przystojny i wiedział o tym. Chyba trochę starszy od Nigela, ale bardzo
obyty w świecie i pewny siebie. Dworski i bystry, zupełnie nie przypominał klerka. Zbyt
dworski jak dla Nigela! Brat widział Roswithę i wie, jaka ona jest. Ten młody mężczyzna
doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że przyciąga uwagę wszystkich kobiet. Oni pasowali
do siebie jak rękawiczka do dłoni, a Nigel wcale nie był z tego zadowolony. Ale trzymał
język za zębami i starał się być bardzo uprzejmy, przynajmniej dopóki ja tam byłam.
Merietowi też nie podobały się te ich różne gierki, wcześnie poszedł do stajni, ponieważ koń
tego przybysza podobał mu się bardziej niż jego pan.
- Czy Roswitha też wcześnie powiedziała dobranoc?
- O nie, Nigel odprowadził ją do domu, kiedy zrobiło się już ciemno. Widziałam, jak
wychodzili.
- Zatem tego wieczoru jej brat nie był z nią?
- Janyn? Nie, Janyna nie interesuje towarzystwo zakochanych. Zmieje się z nich. Nie,
on został w domu.
- A następnego dnia... Nigel nie towarzyszył tym, którzy odprowadzali gościa? Ani
Meriet? Co oni robili tego ranka? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •