[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-To nic takiego - skłamał Steve. - Po prostu trochę mnie
poniosło. Na plaży jest fatalny zasięg.
-Do kogo dzwoniłeś?
-Do nikogo ważnego.
-No, dobrze. Już pózno. Powinieneś być już w łóżku.
-Za chwilę. Obiecuję.
Sibby pomyślała o dawnych czasach i o jedynej rzeczy, jaka
wtedy koiła mu nerwy. Jedynej rzeczy, która odganiała demony i
choć na trochę przywracała go do życia. Powoli rozsunęła nogi.
Widziała, że Steve uważnie ją obserwuje. Jedwabna koszula nocna
opinała jej spory brzuch, ale on i tak pożerał wzrokiem każdy
fragment jej ciała. Inicjatywa należała teraz do niej. Czekał, aż
wykona kolejny ruch.
Wiedziała, że mąż uwielbia seks i że on go odmienia. Właśnie
tego teraz potrzebował, żeby zapomnieć o bólu.
Nawet jeśli zapomnienie nie miało trwać zbyt długo.
Zobacz narastające pożądanie Sibby i Steve'a.
Zaloguj się na LEVEL26.com i wprowadz hasło:
sibby
szystko, co wiązało się z Sibby - jej dotyk, smak, zapach,
W
widok jej ciała - działało na Darka silniej niż jakikolwiek
narkotyk, którego miał okazję spróbować. Jego żona doskonale
wiedziała, jak sprowadzić go z powrotem na ziemię. Jakimś
sposobem potrafiła wyczuć, czego mu było trzeba.
Nadal oddychali w przyspieszonym rytmie. Nie musieli nic
mówić. Słowa nie były potrzebne.
Wreszcie Sibby wyszeptała mu do ucha:
- Chodz już spać.
Mimo wszystko Dark nie odczuwał zmęczenia. Nadal targał
nim niepokój. Nie przestawał myśleć o rozmowie, którą odbył
wcześniej tego wieczoru. Ciągłe wracał do Sqweegela. Nie potrafił
usunąć tych obrazów z głowy. Plamy krwi na bladych nogach.
Pocięta brzytwą błękitna piżama. Płacz dochodzący z kąta...
Sibby dotknęła jego policzka.
- Hej, porozmawiaj ze mną - zaczęła nalegać.
To właśnie była słaba strona narkotyków. Wystarczały na
chwilę. W tym konkretnym momencie rzeczywiście potrafiły
uśmierzyć ból. Ale nie dłużej. A potem ledwo co odnaleziony
spokój ustępował miejsca tęsknocie za kolejną taką chwilą -
pragnieniu, żeby znów się w niej zatracić.
Udręczony umysł próbował utrzymać ten stan na zawsze... albo
choć na kilka minut dłużej.
Dark pocałował Sibby, a ona oparła głowę na jego ramieniu.
Niedługo potem opuścili ogród i udali się do sypialni. Leżąc na
pościeli, pozwalali bryzie owiewać ich ciała i osuszać pot. Ręce
zetknięte, dłoń do dłoni.
Sibby otoczyła Darka ramieniem i delikatnie przytuliła. W
powietrzu unosił się zapach morskiej soli i stearyny z zapalonych
wcześniej świeczek.
Usłyszeli dzwonek telefonu stacjonarnego.
Dziwne, że dzwonił o tej porze, właściwie dziwne, że w ogóle
dzwonił. Większość osób znała numery ich komórek. Sibby
planowała nawet pozbyć się aparatu, ale Dark nalegał, żeby go
zatrzymać. Telefony komórkowe czasem się rozładowywały.
Nadajniki telefonii potrafiły przerywać pracę z powodu
najmniejszych wstrząsów.
Telefon zadzwonił jeszcze raz.
-Odbiorę - powiedziała Sibby.
-Nie. To do mnie. - Dark westchnął i sięgając ręką ponad
ciężarną żoną, podniósł słuchawkę.
-Zostało dziesięć godzin - poinformował Riggins. - Za dziesięć
godzin będę tylko wspomnieniem.
-Niech cię diabli, Riggins.
-Nie dzwoniłbym, gdyby to nie było ważne. Wziąłeś pendrive.
Zakładam, że już obejrzałeś nagranie.
Dark poczuł dłoń Sibby na swojej ręce. Przyjemny, chłodny
podmuch wiatru musnął ich ciała. Fantastycznie byłoby nie ruszać
się z łóżka przez parę tygodni. Najlepiej aż do narodzin dziecka. A
potem przynieść tu maleństwo i znów leżeć. Do czasu, kiedy
trzeba je będzie posłać do szkoły.
Byłoby idealnie, ale Dark wiedział, że taka perspektywa była
nierealna.
- Gdzie? - spytał.
-Tam, gdzie ostatnio.
-Knajpka jest już na pewno zamknięta.
-W takim razie usiądziemy na zewnątrz i będziemy się
rozkoszować wspaniałą kalifornijską nocą.
-Już prawie rano.
-Wszystko jedno.
Dark obrócił się i spojrzał na żonę. Chciał powiedzieć, żeby
odłożyła słuchawkę i wyrwała kabel z gniazdka. Brak zasięgu nie
przestał mieć znaczenia. Nie było nikogo, do kogo mogliby teraz
zadzwonić. Byli tutaj razem, i tylko to się liczyło.
Zamiast tego usłyszał swój głos:
- Dobra. Przyjdę.
Wreszcie nadszedł
Moment, którego się obawiała, odkąd poznała Steve'a. Nie
mogła uwierzyć, że żartowała z tego na początku znajomości.
- Masz na nazwisko Dark, prawda? - dopytywała. - Wyglądasz
na rozrywkowego faceta.
Mroczny Steve Dark. Gdyby tylko wiedziała.
Spotkali się przypadkiem w dziale monopolowym Von-sa w
Santa Monica. Mężczyzna, który miał zostać jej mężem, był zajęty
wypełnianiem wózka alkoholem - głównie whisky i szkocką, jeśli
nie liczyć kilku butelek białego i czerwonego wina. Pomyślała, że
urządza ostrą imprezę. Dużo pózniej odkryła, że to były jego
zwykłe cotygodniowe zakupy.
Już samo to, że natknęła się na niego w miejscu publicznym
było nietypowe. Przez kilka poprzednich miesięcy Dark składał
zamówienia, nie opuszczając zaniedbanego domu w Venice, i tam
je odbierał. Tamtej nocy wpadł w przedziwny nastrój i postanowił
zrobić zakupy osobiście. Od jego ostatniego wyjścia upłynęło tyle
czasu, że samochód zdążył pokryć się grubą warstwą kurzu.
Wtedy Sibby tego nie wiedziała.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona Główna
- Douglas Adams Cykl Holistyczna Agencja Detektywistyczna (2) DĹugi mroczny podwieczorek dusz
- Anthony, Piers Incarnations of Immortality 06 For Love of Evil
- King Stephen Mroczna WieĹźa 01 Roland
- 2.Anthony de Mello Kontakt z Bogiem. Konferencje Rekolekcyjne
- Feehan Christine Mrok 14 Mroczna ĹźÄ dza
- GRD1020.Anderson_Sarah_M_Mroczna_namietnosc
- Burgess Anthony Mechaniczna pomarancza
- Sinclair Dani Mroczne tajemnice
- DeMello Anthony Modlitwa Ĺźaby
- 694. Weston Sophie Tango Kolory śźycia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kepno-ogrody.pev.pl