[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Twoja mama chciała uświadomić im, jak wiele stracili, kiedy
ona i ja dorastaliśmy. Carrie uwielbiała cię. Bardzo pragnęła stworzyć
taki dom, jakiego sama nie miała. Ja wybrałem inną drogę. Moją
rodziną stało się wojsko.
Matt patrzył na niego w milczeniu.
- Tego lata, kiedy poznałem Amy, po raz pierwszy dłużej
stacjonowałem w mieście. A tak w ogóle, to poznałem ją na imprezie
w mieszkaniu, które wynajmowała twoja mama. Przyjazniła się ze
współlokatorką Amy.
Matt zmarszczył brwi, jakby usiłował coś sobie przypomnieć.
Uśmiechnął się.
132
ous
l
a
and
c
s
- Wiesz, chyba pamiętam, jak do nas przyjechałeś.
- Byłeś wtedy bardzo mały. Odwiedziłem was tylko kilka razy.
- Nosiłeś mundur. Tak, pamiętam to. I siedziałeś w fotelu taty.
Pamiętam twój głos. Taki miękki. Zresztą wcale się nie zmienił.
Mama miała podobny, tylko nie taki gruby, rzecz jasna.
- Cieszę się, że pamiętasz. - Na twarzy Jake'a pojawił się słaby
uśmiech. - Wtedy niestety zupełnie nie wiedziałem, jak postępować z
dziećmi. Chyba trochę się ciebie bałem.
- Coś ty? Naprawdę? Przywiozłeś mi zabawkę.
- Zdalnie sterowany statek. Carrie nie pozwalała ci się nim
bawić, bo byłeś wtedy jeszcze trochę za mały.
Matt z ożywieniem pokiwał głową.
- Ale tata i ja wynosiliśmy go po kryjomu z domu i puszczaliśmy
na stawie w parku.
Obaj umilkli, rozpamiętując zdarzenia z przeszłości. Jake nie był
całkiem pewien, czy Amy jeszcze słucha ich rozmowy, ale wydawało
mu się, że tak.
- Bez względu na to, co się zdarzy, będzie łączyć nas więz,
której nie możemy rozerwać - powiedział do Marta. - Nie wiadomo,
może okażę się beznadziejnym rodzicem. - Nagle przed oczyma
stanęła mu jego mała córeczka i ogarnęła go trudna do pohamowania
wściekłość. - Ale jeśli tylko ze mną wytrzymasz, będziemy tworzyć
zgrany duet, zobaczysz.
- A co będzie, jeśli... No wiesz. Jeśli zechcesz się ożenić?
Dwight nie przepadał za mną.
133
ous
l
a
and
c
s
- Dwight i twoi dziadkowie na pewno by się polubili - zauważy!
Jake z goryczą.
Tymczasem twarz Matta rozjaśniła się szerokim, szczerym
uśmiechem. Po chwili zaś śmiał się głośno, niepohamowanie.
- Tak, masz rację! Chyba rzeczywiście pasowaliby do siebie.
Jake spojrzał na niego z powagą.
- Dzięki za pomoc. To wiele dla mnie znaczy.
- Daj spokój! Przecież zrobiłem niewiele. Kelsey jest fajna. Mam
nadzieję, że nie stanie się jej nic złego. Myślisz, że uda nam się ją
znalezć, Jake? - chłopiec zawahał się. - Chciałem powiedzieć: wujku.
- Nie, nie.  Jake" jest lepiej. Oczywiście, jeśli nie masz nic
przeciwko temu.
Ta poufałość stawiała Matta na równi z wujem. Jake doskonale
wiedział, że jest to bardzo istotne dla podtrzymania zaufania, którego
zdobycie nie przyszło mu łatwo.
- Jasne, że nie.
- Tak, musimy ją znalezć - powiedział Jake z naciskiem,
nawiązując do pytania Matta. - Ale najrozsądniej będzie, jeśli
prześpimy się nieco. Czeka nas ciężki dzień.
- W takim razie wrócę do restauracji.
- Poczekaj do rana. Może deszcz wreszcie przestanie padać.
- Możesz iść na górę i przespać się na moim łóżku -
niespodziewanie odezwała się Amy, wchodząc do kuchni.
134
ous
l
a
and
c
s
W jej dużych oczach malował się smutek i strach. Twarz miała
zmęczoną i poszarzałą ze zmartwienia. Jake zrobiłby teraz wszystko,
żeby tylko ulżyć jej cierpieniom.
- Dziękuję, ale mogę zdrzemnąć się na kanapie w pokoju obok -
odparł Matt. - To pani powinna przespać się we własnym łóżku. I
niech się pani nie martwi, znajdziemy Kelsey, jestem pewien. - To
powiedziawszy, popatrzył ze współczuciem na Jake'a i wycofał się do
sąsiedniego pokoju.
Jake miał ochotę podejść do Amy i przytulić ją mocno do siebie,
lecz podniósł się tylko, otworzył szafkę i wyjął z niej kolejny kubek.
- Matt ma rację. Powinnaś odpocząć, choć nie sądzę, żeby udało
ci się zasnąć. Może chociaż napijesz się gorącej czekolady?
- Nie, dzięki. Nie mam ochoty. - Westchnęła głęboko. -
Słyszałam, o czym rozmawiałeś z Mattem. Czy... czy chciałbyś być
ojcem dla Kelsey, gdybyś wiedział o jej istnieniu?
Podniósł głowę i popatrzył jej głęboko w oczy.
- Nie masz pojęcia, jak bardzo. Byłbym przerażony, co do tego
nie mam wątpliwości. Ale żyje w mej cząstka każdego z nas. A to dla
mnie bardzo ważne. Wiem, że to, co powiem, nie zabrzmi
przekonująco, ale spotkanie ciebie jest najlepszą rzeczą, jaka
przydarzyła mi się w życiu. Odejście od ciebie było najgłupszą
decyzją, jaką mogłem podjąć. Gdybym tylko wiedział o naszej córce...
Podeszła do niego i położyła głowę na jego piersi. Z oczu
płynęły jej łzy. Przycisnął ją mocno, rozmyślając o przeszłości,
straconych latach i swojej ośmioletniej córeczce, która nigdy nie
135
ous
l
a
and
c
s
zaznała miłości ojca. I po raz pierwszy od czasu, kiedy miał tyle lat co
Kelsey, nie wstydził się swoich łez.
Rano znów pojawiła się policja. Przybyła także ekipa
poszukiwawcza, dziennikarze oraz sąsiedzi. Amy czuła się jak pod
obstrzałem. Każdy zasypywał ją mnóstwem pytań, a ona nie była w
stanie myśleć o niczym innym niż jej ukochane dziecko.
W mężczyznie, który przedstawił się jako agent Alex Coughlin
rozpoznała swojego kolegę ze szkoły średniej. Ten łobuz, którego bali
się prawie wszyscy, zmienił się nie do poznania. Aż trudno było
uwierzyć, że pracuje dla FBI.
Amy i Jake zdołali zdrzemnąć się w nocy przez chwilę na
kanapie. Amy obudziła się wtulona w ramiona Jake'a. Była szczerze
zaskoczona, że w ogóle udało jej się zasnąć, gdy tymczasem Matt
zapadł w sen, zaledwie tylko rozciągnął się na kanapie.
O świcie obaj wrócili do domu, przebrać się w czyste rzeczy,
Amy podejrzewała, że Jake musiał także wziąć lekarstwo, ponieważ
po przebudzeniu poruszał się powoli i bardziej sztywno niż
zazwyczaj, a na jego twarzy pojawił się grymas bólu.
Dzień był ponury. Deszcz padał przez cały czas, chłoszcząc
twarze uczestników akcji i doszczętnie mocząc ich ubrania. Nikt
jednak nie zrezygnował.
Po pewnym czasie do ekipy dołączyli także Jake i Matt, którzy
rozpoczęli poszukiwania od przeczesania lasu rozciągającego się za
domem. Amy chciała iść z nimi, ale Jake przekonał ją, że powinna
zostać w domu, na wypadek, gdyby Kelsey zadzwoniła.
136
ous
l
a
and
c
s
Sprowadzono helikopter, lecz niestety, po kilku okrążeniach
silnik odmówił posłuszeństwa.
Pomimo deszczu pojawiły się również psy tropiciele.
Amy i jej rodzice odmówili udzielania wywiadów dla prasy i
telewizji. Zgodzili się jedynie porozmawiać z dziennikarzem z  Fools
Point Ledger", który obiecał, że bez ich zgody nie będzie robił
żadnych zdjęć.
Donna Cznery objęła dowodzenie w kuchni. Troskliwi sąsiedzi
przynieśli jedzenie dla Thomasów, którzy nie byli teraz w stanie
myśleć o tak błahych sprawach jak robienie zakupów. Amy siedziała
przed nietkniętą filiżanką kawy. Najbardziej chciała dołączyć do
Jake'a i Matta, ponieważ bierne czekanie wykańczało ją psychicznie.
Jej córeczka była gdzieś, poza domem, więc ona powinna jej szukać.
Starała się nie przywoływać na myśl tych wszystkich mrożących
krew w żyłach przypadków, o których dowiadywała się z telewizji,
gazet czy relacji znajomych, lecz okazało się to niemożliwe.
Z tych bolesnych rozmyślań wyrwał ją głęboki głos generała
Perry'ego. Ocknąwszy się, zobaczyła, jak Cindy Lou i Millicent Perry
ustawiają na stole pełne jedzenia półmiski i talerze. Jej rodzice [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •