[ Pobierz całość w formacie PDF ]

go znowu. Już. Czy to było bezwstydne?
Na pewno nie była to rzecz, która przystoi
kobiecie rozważającej propozycję małżeństwa.
Usiadła, czując wzbierającą falę wyrzutów sumie-
nia, i sięgnęła ręką po swoją bieliznę. Nie, to nie
była jej bielizna  należała do Taylor. Podniosła
pasmo włosów opadające na jej ramię. Włosy
Taylor. Wyciągnęła rękę. Paznokcie Taylor. Jarett
nie kochał się z nią  kochał się z sobowtórem
Taylor. Drzwi oddzielające ich pokoje były jak
szyderczy uśmiech. Taylor była chora, więc...
Nie. Jarett powiedział, że on i Taylor nie są
razem.
Chociaż nie mówił, że nie jest jej kochankiem.
Meg wstała i zsunęła wysokie pończochy. Po-
tem przeszła się po pokoju, szukając torby ze
swoim ubraniem. Ignorując ból mięśni, ubrała się
w rekordowo szybkim tempie i zaplotła włosy
w warkocz. Kończyła właśnie, kiedy Jarett wy-
szedł z łazienki, ubrany tylko w slipy. Przesunął
wzrokiem po jej sukience w kolorze khaki i butach
na płaskim obcasie, po czym potarł skroń.
 Widzę, że jesteś gotowa do wyjścia.
Odrzuciła koniec warkocza na plecy i wypros-
towała się.
176 Stephanie Bond
 Tak.
Pokiwał głową, po czym sięgnął po koszulę
tam, gdzie poprzednio wylądowała, na klubo-
wym fotelu. Odwróciła głowę, starając się nie
patrzeć na jego napinające się mięśnie. Tak swo-
bodnie czuł się ze swoim ciałem  bez wątpienia
był mężczyzną przyzwyczajonym do dawania
i brania fizycznej przyjemności. I mimo że była
mu wdzięczna za to doświadczenie, jakaś jej część
chciała, żeby ta noc była dla niego równie ważna
jak dla niej.
 Chcesz się czegoś napić?  zapytał, otwiera-
jąc lodówkę.
 Nie, dziękuję.  Chciała mieć już za sobą to
pożegnanie.
Wyciągnął butelkę wody i otworzył ją, idąc do
telefonu. Podniósł ją do ust, po czym włączył
lampę i wcisnął guzik.
 Poproszę o podstawienie taksówki pod tylne
wejście. Dziękuję.
Tylne wejście. Zapomniała, że musi zostać
przeszmuglowana z powrotem.
 Dzięki. Uciekam.
 Jadę z tobą  powiedział, siadając w jednym
z foteli, żeby naciągnąć czarne skarpetki.
 Nie musisz.
Nałożył buty.
 Muszę.
Nie chciała się z nim kłócić. Owinęła chustkę
Być gwiazdą 177
dookoła głowy, żeby ukryć włosy, i zawiązała ją
pod brodą. Jarett wyciągnął nową czarną mary-
narkę z szafy i wciągnął ją na siebie. Zatrzymał się
przy drzwiach z ręką na klamce. Z aprobatą
kiwnął głową na widok jej chustki i uśmiechnął
się do niej lekko.
 Czy ktoś kiedyś mówił ci, że wyglądasz jak
nauczycielka?
Zarumieniła się i poprawiła okulary.
 Jestem nauczycielką.  Stwierdzając to, z po-
wrotem stanęła twardo nogami na ziemi.
Jarett sprawdził korytarz. Wyszli na zewnątrz
i kiedy zamykały się za nią drzwi do jego pokoju,
poczuła, że jej przygoda kończy się. Koniec z pięk-
nymi sukniami, limuzynami i ochroniarzami.
Zwłaszcza tak seksownymi jak Jarett.
W ciszy zjechali windą. Policzki Meg paliły ją
na samo wspomnienie tego, jak bezwstydnie się
zachowywała. Jarett wyglądał na zmęczonego
i przestępował z nogi na nogę. Czyżby nie mógł
się doczekać, aż się jej pozbędzie? Poprawiła
okulary i poczuła się jeszcze gorzej.
 Nie będziemy mogli rozmawiać na temat
naszej... umowy w taksówce  powiedział.  Więc
jeszcze raz chciałbym podziękować ci za wszyst-
ko, co zrobiłaś dla Taylor. I dla mnie.
Zmusiła się do uśmiechu i skinęła głową, za-
stanawiając się, co pomyślałaby Taylor, gdyby
dowiedziała się, co tak naprawdę Meg zrobiła dla
178 Stephanie Bond
Jaretta. O Boże, a jeżeli ona słyszała ich, leżąc
chora za ścianą?
Wysiedli na drugim piętrze, a potem zeszli
tylnymi schodami na parter. Na zewnątrz czekała
już czarna taksówka. Kiedy wychodzili, Jarett
rozglądał się uważnie, jedną ręką obejmując ją
w pasie. Nieświadomy gest ochroniarza. Nic zna-
czącego.
Podróż taksówką była równie cicha. Meg chcia-
ła tylko pójść spać, chociaż podejrzewała, że
ciężko jej będzie zasnąć. Jutro będzie z kolei zajęta
załatwianiem spraw związanych z czyszczeniem
kostiumów i naprawą. Westchnęła.
 Wszystko w porządku?  zapytał, wyciąga-
jąc rękę i poklepując jej dłoń.
 Tak, w porządku  zapewniła go.
Zagwizdał cicho i przez resztę drogi wyglądał
przez okno. Kiedy dotarli do sklepu, Meg omal nie
uciekła z taksówki.
 Odprowadzę cię do drzwi  powiedział.
 Nie  zaprotestowała, chwytając klamkę.
Mogli przyciągnąć czyjąś uwagę.
 Dobrze.  Westchnął głęboko.  Cóż, było
ciekawie.
 Tak  zgodziła się.  Ciekawie.
Spojrzał jej w oczy i wyglądało na to, że chce jej
coś jeszcze powiedzieć.
 %7łegnaj  powiedziała, ułatwiając mu sytua-
cję.
Być gwiazdą 179
 %7łegnaj.
Otworzyła drzwi.
 Hej  powiedział i Meg odwróciła się.
 A może do zobaczenia?
Patrzyła na niego, w uszach słyszała bicie
swego serca.
 Może.
Potem wysiadła z samochodu i opuściła życie
Jaretta.
Latarnie oświetlały chodnik. Meg podeszła szyb-
ko do wejścia i zniknęła we wnętrzu sklepu.
Dzwonek nad drzwiami zadzwonił, strasząc ją.
Nagle poczuła się wyczerpana. To był niewątp-
liwie najdłuższy dzień w jej życiu.
Z wnętrza taksówki Jarett patrzył z zaschnię-
tymi ustami, jak Meg zamyka drzwi, po czym dał
znak taksówkarzowi, że może jechać.
Gdyby nie koncentrował wszystkich swoich sił
na zapamiętywaniu tej chwili, być może zauwa- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •