[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Musi więc spędzić resztę życia bez niego, a to będzie wymagać od niej ogromnego wysiłku woli.
Sebastian chyba nie zdaje sobie sprawy z uczuć, jakie do niego żywi... i nigdy się nie dowie. Z tym
mocnym postanowieniem Prudence zasnęła.
Po północy obudził ją płacz. Pobiegła do pokoju dziecinnego i zobaczyła Gerarda, który cały
rozgorączkowany siedział na łóżku, kaszlał i rozdrapywał krosty. Szybko wzięła go na ręce i dała
chłodny napój do picia. Potem nałożyła mu na powrót bawełniane rękawiczki.
- Nie chcę spać w rękawiczkach - poskarżył się malec.
- Będziesz jak dyrygent orkiestry, a on nosi białe rękawiczki. A to twoja pałeczka. - Włożyła mu
do rączki łyżkę. - Będę śpiewać, ale musisz mi dać znak, kiedy mam zacząć.
Ta zabawa odwróciła na jakiś czas jego uwagę. Potem zasnął na jej rękach, a ponieważ był ciężki,
ułożyła go na poduszkę, lecz wtedy chłopiec się obudził. Powtórzyło się to kilka razy, przytuliła więc
malca do siebie i obiecała, że pozostanie z nim do rana.
W końcu sama też usnęła.
Kiedy się obudziła, zobaczyła Sebastiana stojącego przy łóżku.
- Czy przeszkadzaliśmy panu spać? - zapytała nie całkiem jeszcze rozbudzona.
- Nie bardziej niż zwykle... - Jego głos był dziwnie szorstki.
- Przepraszam, wydawało mi się, że śpiewam cicho. - W tym momencie zauważyła, że Sebastian
był całkowicie ubrany. - Która godzina? - zaniepokoiła się.
- Już rano. Czy spędziłaś tu całą noc?
- Nie, chłopcy spali dobrze, lecz potem Gerard się obudził.
- No, tak - mruknął z dziwnym wyrazem twarzy.
Podążyła za jego wzrokiem i z przerażeniem stwierdziła, że jej koszula nocna odchyliła się,
odsłaniając nagie piersi. Zmieszana, szybko zakryła je rękami.
- Muszę iść się ubrać. Jeśli zechce pan się odwrócić, pójdę do mojego pokoju.
Posłusznie zrobił to, o co go prosiła, i Prudence wyskoczyła z łóżka.
- Nie śpiesz się tak! - odezwał się Sebastian. - Jesteś na pewno zmęczona, powinnaś trochę
odpocząć.
- To nie jest konieczne.
- Czy zawsze musisz się ze mną sprzeczać? - zapytał ze złością. - Doprowadzasz człowieka do
szaleństwa!
- Przepraszam Waszą Lordowską Mość! - mruknęła. Czuła się urażona, bowiem gniew Sebastiana
był zupełnie nieuzasadniony. Drżąc z zimna w cienkiej koszulce, ze szlochem ruszyła do swojego
pokoju, lecz Sebastian chwycił ją, nim dotarła do drzwi.
- Przepraszasz? - krzyknął, tracąc panowanie nad sobą. - Jak ci się wydaje, co ja czuję? Wolałbym
cię nigdy nie spotkać.
- Aatwo temu zaradzić - odrzekła z płaczem. - Odejdę...
- Nie ma mowy! - Chwycił ją w ramiona i mocno przygarnął do siebie, całując jej powieki i
wargi, aż niemal omdlała. Wbrew temu, co podpowiadał rozsądek, wtuliła się w Sebastiana, poddając się
jego namiętności.
Zapomniawszy o całym świecie, nie usłyszeli otwierających się na korytarz drzwi. Do
przytomności przywrócił ich dopiero okrzyk grozy.
Amelia przyglądała im się zimnym wzrokiem. Potem uśmiechnęła się i w jej oczach pojawił się
wyraz złośliwej satysfakcji. Bez słowa odwróciła się i wyszła.
Sebastian pierwszy odzyskał panowanie nad sobą.
- Ubierz się szybko! Postaram się ją zatrzymać.
- Jakim sposobem? - Prudence drżała ze wstydu i upokorzenia. - Nic nie sprawi jej większej
przyjemności, niż rozpowiedzieć o tym po całym domu. Ona mnie nienawidzi.
- Zostaw to mnie! To ja zawiniłem. - Sebastian skłonił się oficjalnie i wyszedł.
Ponieważ w pokoju nie rozpalono jeszcze ognia w kominku, było w nim bardzo zimno i Prudence
ubierała się, szczękając zębami.
W jednej sekundzie podjęła decyzję. Musi wymazać z pamięci minioną godzinę. Sebastian
wprawdzie bez wahania wziął wszystko na siebie, lecz i jej postępowanie nie było bez zarzutu.
Z radością przyjęła pieszczoty i odpowiedziała na pocałunki w taki sposób, jakby od tego zależało
jej życie. Zdradzieckie ciało płonęło namiętnością i on z pewnością to wyczuł. Teraz ma prawo o niej
myśleć, że jest niewiele więcej warta niż zwykła nierządnica, która kusiła go, nie zważając na skutki.
Nie ma się co oszukiwać. Lady Brandon zaraz się dowie o wszystkim. Nic nie powstrzyma
hrabiny, która pozostanie tu jako triumfatorka.
To była gorzka pigułka do przełknięcia, lecz trzeba położyć kres okropnej sytuacji. Prudence
wyciągnęła starą niebieską sukienkę i zaczęła zbierać do niej swój skromny dobytek.
Dzięki Bogu zachowała samodziałowy kaftan, spodnie i flanelową koszulę. Gdy układała te
rzeczy na łóżku, z oczu popłynęły jej łzy. Wspominając tamten dzień na jarmarku w Stamford, nie była w
stanie zapanować nad sobą.
- Prudence, co ty robisz? - do przytomności przywołał ją głos lady Brandon.
- Hrabina powiedziała już pani... ja nie mogę tu pozostać...
- Mam się przejmować plotkami niezrównoważonej kobiety? Zawiodłam się na tobie...
- Ale to prawda, hrabina zastała mnie nie ubraną i...
- I Sebastian skradł ci całusa. Czy to takie straszne? Młodzi mężczyzni lubią robić takie rzeczy, a
ty jesteś bardzo ładną dziewczyną. Przykro mi, jeśli poczułaś się obrażona.
- Pani mnie nie rozumie - powiedziała Prudence ledwo dosłyszalnym szeptem.
- Przeciwnie, rozumiem cię.
- Bardzo żałuję, że tak się stało. Co pani teraz o mnie myśli?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Archiwum
- Strona Główna
- Burnes Caroline CzytadĹo na lato MiĹosne intrygi KoĹysanka dla Daw
- Cartland Barbara NajpiÄkniejsze miĹoĹci 170 Zbuntowana ksiÄĹźniczka
- 06. Rosemoor Patricia Intryga i miĹoĹÄ OdwiedzÄ CiÄ we Ĺnie
- 06. Roberts Nora Druga miĹoĹÄ 02 KsiÄĹźniczka
- Craven Sara Wakacyjna miĹoĹÄ WieĹźa mrokĂłw
- Mackenzie Myrna Wiele haĹasu o miĹoĹÄ
- Taylor Janelle 10 Wszystko dla miĹoĹci
- 35 DorĂŠ Christy MiĹosna rozgrywka
- Brockway Connie MiĹoĹc w Cieniu Piram
- Evans Jean Nie odrzucaj mojej miĹoĹci
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- agpagp.keep.pl