[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tancerką. Podsunął jej wielkodusznie również własne pióro.
Bardzo mu zależało na pozyskaniu dla przyjaciela jej ogromnie cennego au-
tografu.
R
L
T
Tancerka zaś pisała posłusznie pod jego dyktando:
Oświadczam zgodnie z prawdą, że w Indiach wręczyłam panu Ronaldowi
Rittnerowi nieszkodliwy proszek z cukru i z kredy, sugerując, iż jest on lekar-
stwem dla jego małżonki Djuny, oraz że po śmierci Djuny Rittner, spowodowanej
przez gruzlicę, z chęci zemsty oświadczyłam jej małżonkowi, iż proszek ten był
trucizną. Dowiedziałam się od lekarza, że Djuna Rittner umrze po dwóch miesią-
cach i, aby przekonać Ronalda Rittnera o śmiertelnym działaniu środka, zapo-
wiedziałam, że zadziała on po dwóch miesiącach. Nie jestem członkinią sekty
thugów i nigdy nie posiadałam trucizny thugów. Wprowadziłam Ronalda Rittne-
ra w błąd jedynie z chęci zemsty za to, iż mną wzgardził.
Monachium, dnia 8. VIII. 1924 r.
Ravi
Tancerka wypuściła pióro z ręki.
Hans przeczytał oświadczenie, wręczył je Gonny i po chwili zapytał:
 Czy zadowala panią to pismo, panno von Rittner?
Również Gonny przeczytała spisane zeznanie z bijącym sercem i drżącą ręką
umieściła je w torebce. Potem oświadczyła głosem, w którym znać było porusze-
nie:
 Jeżeli Miss Ravi potwierdzi przysięgą prawdziwość tego zeznania i nigdy
już nie pojawi się na drodze mego brata, będziemy gotowi odstąpić od ścigania.
Każdy następny wybuch mściwości spowoduje natychmiastowe aresztowanie.
Tancerka zerwała się z fotela. Zawołała z uczuciem widocznej ulgi:
 Nie, o nie! Nic już nie chcę mieć z nim wspólnego! Moja zemsta została
dokonana. Mogą mu państwo powiedzieć, że dawno o nim zapomniałam.
R
L
T
Gonny przybliżyła się do niej na odległość jednego kroku.
 On zaś w wyniku pani kłamstwa cierpiał, nie zaznawszy od tamtej pory
jednej chwili spokoju. Jest pani złą kobietą, Miss Ravi.
 Nie pozwolę, aby mnie bezkarnie obrażano, miss Rittner!  krzyknęła
tancerka z pogróżką w głosie.
Hans włączył się do rozmowy.
 Chodzmy już, panno von Rittner. Moje zadanie zostało wypełnione, a
mam jeszcze wiele innych spraw na głowie.
Spojrzał przy tym wymownie na Gonny. Rozbudzanie dzikich instynktów
nieopanowanej kobiety nie wydawało się celowe. Sama Gonny też zrozumiała,
że wynik spotkania jest przecież zadowalający. Skinąwszy nieznacznie głową
opuściła hotelowy apartament. Hans skłonił się tancerce i wyszedł w ślad za
Gonny.
Na zewnątrz, w pustym hotelowym korytarzu, Gonny oparła się o ścianę jak
ktoś, kto utracił wszystkie siły. Teraz, kiedy przedsięwzięcie zostało pomyślnie
urzeczywistnione, nerwy dziewczyny odmówiły posłuszeństwa. Zmobilizowała
wszystkie siły, aby nie okazać słabości wobec Mai Ravi. Hans objął ją ramie-
niem.
 Dzielna Gonny, mam nadzieję, że teraz mi się nie rozkleisz. Próbowała się
opanować, ale jednak wielkie łzy potoczyły się z jej
oczu.
 Och, mój drogi, gdybyś ty wiedział, jak ja się bałam, że nie osiągniemy
zamierzonego celu!
 Osiągnęliśmy go jednak, a ty trzymałaś się wspaniale. Do stu piorunów,
ależ z ciebie wspaniały gracz!
Gonny osuszyła łzy. Hans domyślał się naturalnie, co w tej chwili przeżywa-
ła. Wypowiedział kilka zachęcających, żartobliwych słów, pomagając jej się od-
R
L
T
prężyć, sprowadził ją następnie po schodach i dalej, przez hall hotelowy aż do
podjazdu. Tam przystanęli na chwilę. Zaczerpnąwszy powietrza oświadczył:
 A teraz do Ilzuni, moja Gonny. Pozostało jeszcze kilka godzin do ostatnie-
go pociągu z Monachium i chcę je naprawdę dobrze wykorzystać.
Gonny najchętniej udałaby się do Hattingen natychmiast, aby możliwie szyb-
ko uwolnić Ronalda od jego zmór; uznała jednak, że Hans solidnie zapracował
na spotkanie z lizą. Sama zresztą również tęskniła do rodziców i do siostry. Toteż
powiedziała:
 Zgoda, Hans, jedziemy do domu. Roześmiał się.
 Funduję taksówkę, Gonny. Spokojnie będziesz się mogła w niej się wy-
płakać.
Gonny raz jeszcze energicznie osuszyła łzy.
 Głupio z mojej strony, że beczę, kiedy właściwie powinnam być zadowo-
lona z urzeczywistnienia mojego planu. Ale to tylko nerwy. Osłabiła mnie też
obawa, że mój plan mógłby się nie sprawdzić.
 Byłaś jednak niezwykle dzielna, o wiele dzielniejsza niż ja, bo w pierwszej
chwili niemal całkowicie straciłem kontenans. Maja Ravi jest wprawdzie demo-
nem, ale bardzo pięknym. Aby się nie zblamować, musiałem wezwać na pomoc
wszystkich świętych oraz moją Ilzunię. Ale to niech już pozostanie między nami,
Ilza nie musi o niczym wiedzieć.
Gonny poczuła, że musi wybuchnąć śmiechem.
 Oczywiście, nic jej nie powiem.
 A mówiąc serio, widać teraz wyraznie, że wyplątanie się z tych więzów nie
było dla Ronalda czymś łatwym.
 Zgoda, ona jest piękna... ale w jej oczach są przepaści bez dna. Chwała Bo-
gu, że ogarnął ją lęk przed aresztowaniem.
Hans zatrzymał taksówkę i pomógł Gonny wsiąść.
R
L
T
 My, wielcy kapitaliści, możemy oto znowu bez wyrzutów sumienia zafun-
dować sobie samochód. Pół roku temu nie byłoby nas na to stać, by  ot tak  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • moje-waterloo.xlx.pl
  •